12/11/2010

Poczytaj mi tato - część trzecia

W listopadzie mogę już chyba mówić o książkach i sztukach, w których mowa o Mikołaju i Bożym Narodzeniu? Tak naprawdę, zobaczyliśmy takie właśnie przedstawienie dla dzieci już we wrześniu - a to dlatego, że ta sztuka podróżuje nie tylko po UK, ale także do tak odległych zakątków, jak Hong Kong. Troje artystów (dwóch mężczyzn i jedna kobieta) wykazało się niezwykłą inwencją, rozciągając 30 -stronicową, rymowaną bajkę dla dzieci w 50 - minutowe przedstawienie - wymagało to od aktorki błyskawicznych zmian kostiumu, a od jednego aktora przyjęcia roli człowieka - orkiestry - zagrał bowiem na kilku instrumentach. Opowiada ono historię Stick Man'a (w moim tłumaczeniu: Pana Patyczka, w niemieckim tłumaczeniu to Stockmann), którego los rzucił daleko od jego żony i dzieci, i któremu po wielu perypetiach udaje się wrócić do swego domu - drzewa na latających saniach Mikołaja. Jest to adaptacja książki niezrównanego duetu, o którym już tyle pisałam: Julii Donaldson i Axela Schefflera. Przez kilka miesięcy była to ulubiona książeczka Nicholasa.
Przedstawienie było bardzo interaktywne - aktorzy, którzy potrafią nawiązać tak szybki kontakt z dziećmi i wciągnąć je do zabawy, są godni tak dużych braw, jakie otrzymali.


To już druga teatralna adaptacja książki tej dwójki, którą obejrzeliśmy - pierwszą była Gruffalo, z równą werwą i talentem zagrana przez inną trupę aktorską, także składającą się z trzech aktorów.
A samego Gruffalo spotkaliśmy ponownie w... naszej bibliotece. W Winchesterze bowiem dużo się dzieje, jeśli chodzi o literaturę - mamy tu coroczny festiwal  i warsztaty literackie Writers' Conference, a co dwa lata - Wessex* Children's Book Festival czyli Festiwal Książki Dziecięcej. W tym roku odwiedziły nas dwie z najjaśniejszych gwiazd brytyjskiej literatury dziecięcej: Lauren Child, oraz właśnie Axel Scheffler - i to jego wizycie towarzyszył "prawdziwy" Gruffalo. Nicholasowi przybił piątkę i dał się głaskać - nie taki Gruffalo straszny, jak go mysz namalował.
Zdjęcia robione iPhonem i w tłumie dzieci, stąd nienajlepsza jakość

Ucięłam Nicholasowi głowę, ale widać, jak ściska łapę Gruffalo
Przez kilka dni Festiwalu dużo się działo - codziennie spotkania autorskie z pisarzami i ilustratorami, przedstawienia, zabawy, konkursy, i dla dzieci, i dla młodszej młodzieży.
A ja byłam także na 6-godzinnych warsztatach, już dla dorosłych, z creative writing - z niezrozumiałych dla mnie względów polskie fora pisarskie traktują tę na Zachodzie od dawna uznawaną i wykładaną na najlepszych uczelniach dyscyplinę z góry - ale o tym w osobnym poście.

*Wessex to nazwa księstwa, które było zalążkiem monarchii angielskiej - a Winchester, jak już pisałam, był stolicą Wessexu, i tym samym pierwszą stolicą Anglii. Wielbicielom twórczości Thomasa Hardy'ego zresztą ta nazwa nie będzie obca.

5 comments:

  1. Te książeczki wyglądają tak ciekawie, aż żałuję, że dzieci moich przyjaciółek tak wolno rosną ;).

    ReplyDelete
  2. Lubię te Twoje literackie posty. W angielskiej krainie tyle się dzieje w literaturze dziecięcej. Brak mi tego tutaj i żałuję, że moje dzieci wyrosły już z książek o których piszesz.

    ReplyDelete
  3. No u nas nie dzieje się tak dużo. A już u mnie w mieście to zupełnie nic. :/ Za to wczoraj w Warszawie wypatrzyłam świetną księgarnię dla dzieci ("Badet"); następnym razem poszukam w niej książek, o których pisałaś.

    ReplyDelete
  4. Ale mi się podoba Wasza biblioteka:)
    Stick Mana mam na liście:)

    PS Przywiozłam dziecku z Rzymu obłędną książkę o tym mieście i zdecydowanie jest to nr 1 teraz: "This is Rome", M. Sasek.
    Jest cała seria. Polecam!

    ReplyDelete
  5. Hazel,

    ani się obejrzysz, a będą palić papierosy i całować się po kątach;-)

    Lo, dziękuję:-)

    Kasiu,

    to super, że takie księgarnie jeszcze są, u nas już ich prawie nie ma, choć w W. akurat jedna jest.

    Delie,

    bardzo dziękuję za polecenie, poszukam tutaj.

    ReplyDelete

Kłaniam się!

LinkWithin

Related Posts with Thumbnails